piątek, 5 kwietnia 2019

"4 psoty na 2 koty" - Bożena Czarnota


4 psoty na 2 koty
Bożena Czarnota
Wydawnictwo: Armagraf
liczba stron: 110
Opis:
Nazywam się Bożena Czarnota, ot zwyczajne imię i zwyczajne nazwisko... Z wykształcenia jestem chemikiem, ale z zamiłowania i potrzeby serca - poetą, bajkopisarzem i niepoprawnym marzycielem. I oto macie przed sobą kolejne moje spełnione marzenie - książkę dla dzieci, którą bardzo chciałam wydać.

Tak jak pierwszy zbiór wierszyków dla dzieci mego autorstwa ("Nie tylko kocie sprawki"), także i ten, zatytułowany "4 psoty na 2 koty", przepięknie zilustrowała Barbara Pingot.

Pragnę jeszcze dodać, że jestem także autorką książki "O pchłach, które miód ukradły" (z obrazkami do kolorowania wykonanymi przez Agnieszkę Kazałę). Moje wierszyki można też znaleźć m.in. w antologii wydawnictwa KryWaj, pt. "A ja kocham Michała" oraz na stronie Fundacji Bajkownia.org, gdzie niektóre z nich są również dostępne w wersji do słuchania.

Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. Sięgając po książeczkę "4 psoty na 2 koty" spodziewałam się, że  dostanę historię o dwóch kotach, które na okrągło płatają figle. Jednak dostałam tomik wierszy, którego w ogóle się nie spodziewałam.
Książka zawiera w sobie 51 wierszy autorstwa Bożeny Czarnoty, pomiędzy którymi znajdują się cudowne ilustracje wykonane przez Barbarę Pingot. Dodatkowo na stronach książki znajdują się kocie/psie łapki. Nie wiele mogę powiedzieć na temat wierszy, bo to nie za bardzo moja bajka i każdy musiałabym omawiać z osobna, a jak już wspomniałam jest ich całkiem sporo.
Niektóre wiersze naprawdę mi się spodobały. Były ciekawe, dobrze dobrane rymy, a niekiedy z ciekawym morałem, którego nie zawsze udawało mi się znaleźć. Inne nie miały dla mnie sensu i nie mogłam znaleźć rymów, czy morału.  Nie podobały mi się także niektóre rzeczy, które autorka wprowadziła do swoich wierszy. Jednak uważam, że należą się jej ogromne brawa za napisanie tych kilku dobrych wierszy.
Książka choć nie idealna to warto do niej zasiąść z dzieckiem, ponieważ można w niej znaleźć kilka ciekawych przesłań.
Książkę przeczytam dzięki portalowi Czytam Pierwszy. 
Mister Brodzik
Ciągle pytał: - O co chodzi? 
Pan natręciuch, mister Brodzik. 
Tak poprosił, by się zwracać, 
mówiąc, że to jego praca. 

Każdej sprawie na dwa boki
(uśmiech przy tym miał szeroki) ,
przysłuchiwał się dokładnie, 
kiwał głową przy tym ładnie. 

Wokół wciąż nadstawiał ucha, 
łapał słowa, wszędzie niuchał. 
Klecił zdania, zapytania 
i bez przerwy gdzieś wydzwaniał. 

Notes w ręku i binokle
(miał od potu czoło mokre). 
Krył ołówek w gęstych włosach, 
każdy fakt - to jego posąg. 

Szybko pisze na maszynie 
(mister Brodzik z tego słynie). 
Już literki stoją w rzędzie, 
długa bajka o nich będzie. 

Wieść że szkoły, filmy w kinie, 
dokąd Odra dalej płynie 
O czym szumią polskie wierzby, 
nie zapomni spytać, gdzieżby! 

Za to w prasie, na ekranie, 
jest ,, Pytanie na śniadanie". 
Jest ciekawa historyjka, 
jak zwie ziemniak - czy to pyrka? 

W mowie jest, jak ryba w wodzie, 
i opowie wam o lodzie. 
O miasteczku i o górach, 
będzie wieści pełna fura. 

Czy już wiesz, kim jest Pan Brodzik? 
Z mikrofonem ciągle chodzi, 
pyta, pilnie coś nagrywa, 
lepiej jemu nie przerywać. 



Opis książki pochodzi ze strony www.czytampierwszy.pl, a ilustracja to zdjęcia autorskie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz